piątek, 26 kwietnia 2013

Prosta i zdrowa zielona zupka


To, że jest coraz cieplej z jednej strony cieszy, a z drugiej wpędza w popłoch większość znanych mi kobiet. Coraz wyższe temperatury wiążą się z tym, że wkładamy na siebie coraz mniej, przez co wszystkie ewentualne mankamenty witają się ze słońcem i wszystkimi wokół. Pod wpływem otaczającej mnie plagi diet i morderczych ćwiczeń, nie pozostaję pod tym względem w tyle ;) Efekty są raczej mizerne, a Boski Marian ma już dosyć mojego narzekania, gdy jem bezsmakowe zupy w proszku i tego typu wynalazki. Dlatego dzisiaj dzielę się z wami bardzo szybką w przygotowaniu, tanią, zdrową i przede wszystkim smaczną zupką z zielonego groszku. Smakuje nie tylko tym na diecie :) Polecam!



SKŁADNIKI (na jeden duży gar zupy)
1 opakowanie mrożonego groszku
1 opakowanie mrożonej włoszczyzny w paskach (możecie też użyć do tego świeżych warzyw, ale ja podaję wersje błyskawiczną :))
1 kostka rosołowa
1 ziemniak
3 liście laurowe
Przyprawy (Sól, pieprz, czerwona papryka, kminek, majeranek, lubczyk)
2 gałązki natki pietruszki
3 łyżki śmietany 18%
1 łyżka mąki
Opcjonalnie: 3 kromki chleba tostowego i 15-25 dag sera topionego

Do dużego garnka wrzucamy obie mrożonki, obranego ziemniaka, natkę pietruszki i kostkę rosołową. Zalewamy wodą do połowy garnka, lub więcej – w zależności czy chcemy uzyskać zupę krem (wtedy mniej wody) czy trochę mniej gęstą. Dodajemy liście laurowe i przyprawy. Gotujemy do miękkości warzyw. Następnie blenderujemy zupę i z powrotem gotujemy na wolnym ogniu. W miseczce mieszamy śmietanę, mąkę i odrobinę zupy. Następnie dodajemy to do garczka i czekamy aż się lekko zagotuje. I gotowe :)

Ci mniej dbający o linię, mogą do tego zrobić grzanki z serowym przytupem. Dzień wcześniej rozpuszczamy serek topiony i wstawiamy garczek do lodówki. Przed podaniem chleb tostowy kroimy w kosteczkę i chwilę podgrzewamy na patelni bez tłuszczu. Dodajemy go do zimnego serka i mieszamy grzanki. Posypujemy nimi wierzch zupki.

Smacznego! :)



czwartek, 18 kwietnia 2013

Wielka cisza


Musicie mi wybaczyć, ale jestem na diecie i staram się nie spędzać za dużo czasu w kuchni :) To jest wynikiem braku nowych wpisów. Lecz kto teraz nie jest na diecie?! Słoneczko przygrzało i absolutnie wszystkie kobiety wariują :) Bez obawy, lada moment pojawią na moim bazarku świeże warzywa i na pewno przyrządzę coś nowego (niskokalorycznego...) i się podzielę przepisem. Tymczasem łączę się w bólu ze wszystkimi liczącymi kalorie. A tak na marginesie – to niesamowite (biorąc pod uwagę mój niedostatek wiedzy w dziedzinie matematyki) że jeśli chodzi o liczenie kalorii śmigam, że aż tylko ;)