poniedziałek, 23 grudnia 2013

Ulubione śledzie



W kuchni świąteczny rozgardiasz w pełni. Dzisiaj na tapecie śledzie w sosie salsa. Uwielbiam je! Do tej pory jednak  zawsze jadłam kupne. Poczytałam trochę przepisów w Internecie oraz skład kupnych śledzi w sosie salsa i postanowiłam spróbować coś z tego przyrządzić. Udało się! Sos wyszedł nieziemski. Będę go na pewno powtarzać co roku (a może i częściej niż raz w roku). Oczywiście nic by z tego nie wyszło, gdyby nie pomoc mojego dzielnego, mikołajowego skrzata – Boskiego Mariana. Z lekkimi wyrzutami sumienia zagoniłam go do pomocy w kuchni, ale dzięki temu śledzie wyszły znakomite! Poza tym zrobiliśmy je dosyć szybko – co cztery ręce, to nie dwie! :)

Z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia życzę Wam przepysznych dań i wypieków nie tylko od święta. Pragnę też życzyć Wam radości ze wspólnego gotowania z bliskimi i jedzenia razem posiłków – częściej niż raz w roku.


SKŁADNIKI
½ kg solonych filetów śledziowych
250g przecieru pomidorowego
1 papryka
1 marchewka
2 (spore) cebule
2 łyżeczki miodu
2 łyżeczki octu winnego
1 łyżeczka cukru
½ szklanki wody
4 łyżki oliwy z oliwek
Przyprawy: sól, pieprz czarny i biały, czerwona słodka papryka, pieprz cayenne, estragon, oregano

Filety śledziowe moczymy w wodzie przez 6 godzin. Następnie je płuczemy i wysuszamy na papierowych ręcznikach. Kroimy je w prostokąty i zabieramy się za sos. Najpierw kroimy w piórka cebulę, a paprykę i marchewkę w cieniutkie paseczki. Do rondelka z rozgrzaną oliwą dodajemy przecier pomidorowy i wodę. Następnie dorzucamy do niego marchewkę i gotujemy na wolnym ogniu około 5 minut. Potem dorzucamy cebule i paprykę i gotujemy następne 10 minut. Doprawiamy miodem, octem, cukrem i przyprawami. Gotujemy kolejne 8-10 minut i sos jest gotowy. Gdy ostygnie zalewamy nim warstwowo pokrojone wcześniej śledzie i zostawiamy na noc w lodówce. Następnego dnia śledzie będą już idealne na Świąteczny stół! :)

Smacznego Bożego Narodzenia! :)

sobota, 21 grudnia 2013

Zupa z czerwoną soczewicą



Boski Marian z okazji naszej rocznicy zabrał mnie ostatnio do greckiej restauracji. El Greco: fantastyczne miejsce, przepyszne jedzenie. Na przystawkę zamówiliśmy zupę z soczewicą i zaskoczył nas jej pyszny smak. Postanowiłam również ugotować zupę z soczewicą. Była to w moim wykonaniu wielka improwizacja, jednak wyszła przepysznie. Smakuje inaczej niż w greckiej restauracji. Mimo to, jest pyszna i bardzo, bardzo sycąca. A do tego tania w przygotowaniu – co tym bardziej cieszy Boskiego Mariana ;) Polecam!

SKŁADNIKI
Bulion (ja ugotowałam swój, ale jeśli bardzo się spieszycie, od biedy, możecie zrobić z kostki rosołowej)
1 puszka pomidorów w zalewie
3/4 szklanki czerwonej soczewicy
1 papryka
1 marchewka
2 cebule
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
Oliwa z oliwek
sól, pieprz, majeranek, oregano, estragon, czerwona papryka, pieprz cayenne, świeża bazylia

Opcjonalnie: Można podawać z cienkim makaronem i kawałkiem sera feta (posypanym tuż przed podaniem).  

Gotujemy bulion. Ugotowaną marchewkę z bulionu, ścieramy na tarce i dodajemy do zupy. Kolejno wsypujemy soczewicę, pomidory i gotujemy na wolnym ogniu przez około 15 minut. W tym czasie kroimy cebulę w drobną kosteczkę i razem z przeciśniętym przez praskę czosnkiem smażymy na patelni na oliwie. Dodajemy do zupy i gotujemy następne 15 minut. Kolejno doprawiamy, dodajemy odrobinę koncentratu i gotujemy jeszcze 10-15 minut. Pyszna zupa gotowa!

Smacznego! :)



poniedziałek, 9 grudnia 2013

Warzywne bułeczki



Ostatnio z nadmiaru obowiązków troszkę zaniedbuję bloga. To nie znaczy, że nie gotuję – gromadzę dla Was przepisy i cały czas zamierzam się nimi z Wami dzielić. Dzisiaj udostępniam Wam fantastyczny przepis (mojej mamy) na warzywne bułeczki. Boski Marian je uwielbia! Są znakomite i na ciepło, i na zimno. Można je podawać jako przystawkę i jako danie główne z sałatką. Jest genialną przekąska na wszelkiego rodzaju imprezach. Ostatnio robiłam je na spotkanie z naszymi przyjaciółmi. Trudno wyobrazić sobie większą pochwalę mojej kuchni, niż małą, trzyletnią rączkę synka naszych przyjaciół, która sięgała po zrobione przeze mnie bułeczki. Dzieci są szczere, dlatego jego zadowolenie świadczy o tym, że warzywne bułeczki są warte wypróbowania! Jest to dosyć pracochłonna potrawa, ale w smaku niesamowita. Polecam :)

SKŁADNIKI

Ciasto:
40 dag mąki pszennej
40 dag mąki razowej
4 łyżki oleju

zaczyn: 30 dag świeżych drożdży rozpuszczonych w ½ l mleka (ciepłego)
sól, pieprz, (opcjonalnie: lubczyk, czarnuszka)

Farsz:
40 dag pieczarek
1 cebula
2 cukinie
starty żółty ser (ok. 20 dag)
1 łyżka koncentratu pomidorowego
sól, pieprz, papryka czerwona, pieprz cayenne
olej/oliwa z oliwek
jajko + mleko (do smarowania bułeczek)

Składniki na ciasto dokładnie mieszamy i odstawiamy na godzinę w misce pod przykryciem w ciepłe miejsce. Zabieram się w tym czasie za farsz. cebulę pokrojona w drobną kosteczkę szklimy na patelni. Cukinię obieramy i ścieramy na tarce. To samo robimy z pieczarkami. Dodajemy do cebuli pieczarki i cukinię. Następnie dodajemy koncentrat pomidorowy i doprawiamy. Ciasto rozwałkowujemy i kroimy w prostokąty. Układamy na nich farsz, posypujemy i zawijamy ciasto (ja wybrałam formę prostokątów). Wykładamy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. bułeczki smarujemy jajkiem z mlekiem i pieczemy około pół godziny w piekarniku nagrzanym 30 stopni. Dzięki mące razowej bułeczki będą miały piękny, złoty kolor.

Smacznego! :)





niedziela, 20 października 2013

„Ruska” tarta



Uwielbiam ruskie pierogi. A najbardziej domowe. Są świeże i aromatyczne. Brak czasu jednak nie pozwala mi na częste lepienie pierogów. Dlatego też przyrządziłam tatrę na bazie farszu do ruskich pierogów. Podałam ją z lekką sałatką. Boski Marian przyznał, że ta kolacja była boska. Polecam wszystkim mój udany eksperyment :)

SKŁADNIKI

Ciasto:
2 szklanki mąki
 ¾ kostki masła
1 żółtko
1 łyżka zimnej wody
Sól, pieprz, lubczyk

Farsz:
8-9 ziemniaków (ugotowanych, najlepiej dzień wcześniej)
75 dag sera twarogowego półtłustego
1 cebula
Sól, pieprz, gałka muszkatołowa
2 parówki


Składniki na ciasto zagniatamy jak do ciasta kruchego. Połową ciasta wyklejamy brytfankę wysmarowaną masłem i posypaną bułką tartą. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 20 minut.


W tym czasie przygotowujemy farsz. Cebule kroimy w drobna kosteczkę i szklimy na patelni. Ziemniaki mielimy z serem. Dodajemy cebulę i doprawiamy do smaku.

Na podpieczonym spodzie układamy pokrojone w plasterki parówki oraz farsz. Następnie układamy na górze cienko rozwałkowane ciasto. Pieczemy około 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Smacznego! :)

piątek, 27 września 2013

Nie ma niedzieli bez deseru



W ostatni weekend nie miałam czasu upiec ciasta. A niedziela bez deseru to nie niedziela! Dlatego zrobiłam błyskawiczny deser z tego co akurat miałam w lodówce. Z mojej fantazji wyszedł deser z bezami. Był bardzo słodki i pyszny. Ten miszmasz zasmakował Boskiemu Marianowi, więc postanowiłam się nim z Wami podzielić :) Polecam!

SKŁADNIKI (na dwa spore pucharki)
2 białka
½ szklanki cukru pudru
Szczypta soli
1 banan
8 kostek czekolady
Dżem malinowy
Polewa czekoladowa (opcjonalnie)
Bita śmietana (ja zrobiłam ją sama, ze śmietanki 36%, ale z braku czas można iść na łatwiznę i użyć kupnej)

Białka ubijamy na sztywno. Dodajemy stopniowo cukier pudel i szczyptę soli nadal miksując. Wykładamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w kształcie krążków. Pieczemy około godziny w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (aż bezy się lekko zarumienią). Gdy bezy będą już gotowe i wystygnięte, wykładamy nimi spód pucharków. Następnie nakładamy na nie ubita wcześniej śmietanę, pokrojonego w plasterki banana, pokruszoną czekoladę i dżem. Układankę powtarzamy. Całość można polać odrobiną sosu czekoladowego. 

Smacznego! :)


poniedziałek, 23 września 2013

„Schrzaniony” weekend

W ostatnią sobotę postanowiłam sięgnąć do mojej starej książki kucharskiej z polskimi przepisami („Kuchnia Polska” wyd. WARTA, o której już wielokrotnie wspominałam) i przyrządzić sos chrzanowy. Pomysł ten zaczerpnęłam z naszych wakacji. W Bratysławie jedliśmy z Boskim Marianem fantastyczny sos chrzanowy, podany do pieczeni i knedliczek chlebowych. Specjał ten jedliśmy w restauracji o ciekawej nazwie… KOZA :) Choć wnętrze z początku niespecjalnie zachęcało, o tyle jedzenie było wyśmienite. W Bratysławie jedliśmy też pizzę z karczochem – równie ciekawe przeżycie ;) Będąc u naszych sąsiadów spostrzegłam, że nie gonią oni za modami na lekkie sałatki w śródziemnomorskim stylu, ale korzystają z tego co daje im ziemia od wieków. Swoje potrawy opierają na warzywach, o których raczej się już nie pamięta w Polsce, a kiedyś były bardzo popularne. Postanowiłam więc iść za przykładem Słowaków i sięgać do tych tradycyjnych potraw oraz składników. Na początek sos chrzanowy. Razem z Boskim Marianem byliśmy nim zachwyceni! Podałam go z ziemniakami i piersią kurczaka obsmażoną z cebulką oraz ugotowaną wcześniej fasolką szparagową. Ten obiad był naprawdę wyśmienity. Poza tym pozwolił nam uporać się z męczącym nas katarem :) Polecam!

SKŁADNIKI
3 łyżki utartego, świeżego chrzanu
3 łyżki śmietany 18%
1 szklanka rosołu (ja zrobiłam na kostce rosołowej)
½ łyżki mąki
2 żółtka
1 cytryna
Przyprawy: sól, cukier, pieprz czarny (świeżo mielony)

Chrzan obieramy i ucieramy na małych oczkach. Od tego ile dodamy chrzanu, zależy ostrość sosu. Ja wykorzystałam około 3 łyżek i to było optymalne. Dorzucamy chrzan do rosołu i gotujemy. Dodajemy również mąkę. Czekamy aż się zagotuje. W miseczce mieszamy żółtka ze śmietaną (białka można wykorzystać do deseru, którym niebawem się z Wami podzielę :)) i wlewamy do gotującego się sosu. Czekamy aż się zagotujemy i dodajemy wyciśnięty sok z cytryny oraz przyprawy. I gotowe! :) Sosem można polać również mięso przeznaczone do zapiekania.

Smacznego! :)


PS A weekend był boski :)

sobota, 7 września 2013

Czego sobie życzysz?


Dzisiaj czwarte urodziny bloga! :) Aż trudno w to uwierzyć, że moja przygoda z gotowaniem trwa już tak długo. Dzisiaj z okazji urodzinek dzielę się z Wami przepisem na przepyszny sernik z borówkami. Nie wiem jak Wy, ale ja widzę progres w swoich przepisach. W pierwszym roku działalności z okazji swoich urodzin zrobiłam sernik na zimno. Choć nadal uważam, że dobry sernik na zimno nie jest zły, to próbując dzisiaj tego rozpływającego się w ustach serowego nieba z borówkami jestem z siebie szczerze dumna :) Umieszczony poniżej przepis jest połączeniem mojego doświadczenia i przepisów podpatrzonych u mamy. Bo prawda jest taka, że nawet jak nie chciałam gotować, to w moim domu mama ciągle coś pichciła i mimochodem bardzo dużo mnie uczyła. Wiedza od niej była mi wpajana podprogowo od dzieciństwa. Mam nadzieję, że kiedyś będę równie wspaniałą kucharka jak ona. A teraz najważniejsze jest dla mnie, że Boski Marian coraz częściej prosi o dokładkę.

A Wy czego sobie życzycie na Gotuję. Bez kitu. w kolejnym roku?


SKŁADNIKI (na średnią wielkości blachę)

1 kg sera twarogowego zmielonego
1 opakowanie borówek amerykańskich
6 jajek
1 ¼ szklanka cukru
¼ szklanki cukru waniliowego ew. cukier wanilinowy
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 opakowanie herbatników

Herbatniki kruszymy na dnie brytfanki wysmarowanej masłem. Białka miksujemy aż przejdą test odwróconej miski. Żółtka ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym. Stopniowo, nadal miksując, dodajemy ser a na koniec mąkę ziemniaczaną. Następnie delikatnie mieszamy masę z ubitymi białkami. Przekładamy masę do brytfanki i wrzucamy umyte borówki. Pieczemy około 1-1,5 h w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Uwaga! Sernik jest niebezpiecznie przepyszny!

Smacznego :)

wtorek, 3 września 2013

Zupa rodem z Budapesztu


 Jednym z naszych wakacyjnych punktów był w tym roku Budapeszt. Trzeba przyznać, że była to bardzo smaczna podróż i obfita w dobre wina. Jednym z zaskoczeń była dla nas zupa, którą z powodzeniem odtworzyła w zeszły weekend. W jednej z restauracji skusiliśmy się (trochę w ciemno) na pozycję: Meat-soup in Budapest style. Zupa okazała się przepysznym rosołem z wątróbką drobiową i zielonym groszkiem. Ten nietypowy rosół bardzo smakował Boskiemu Marianowi (w moim wykonaniu również) i na stałe wejdzie do naszego menu! Poza tym jest bardzo wydajnym daniem. Polecam spróbować! 



SKŁADNIKI (na bardzo duży gar zupy :))

3 pałeczki kurczaka
3 marchewki
2 pietruszki
1/3 selera
1 pęczek  natki pietruszki
2 ząbki czosnku
1 kg wątróbki drobiowej
½ puszki zielonego groszku
2 cebule
Ziele angielski, liście laurowe, sól, pieprz czarny i ziołowy, szczypta cukru
Olej do smażenia
Drobny makaron

Umyte pałeczki kurczaka gotujemy około 45 minut i usuwamy zanieczyszczenia z wody. Dodajemy obrane marchewki, pietruszki, seler, czosnek i pęczek naci pietruszki. Dodajemy ziele angielskie i liście laurowe i gotujemy przez następne 45 minut. W tym czasie myjemy oraz oczyszczamy wątróbkę i kroimy ją w drobne kawałki. Następnie kroimy cebulę w kostkę i szklimy ja na patelni. Dodajemy przygotowaną wątróbkę i smażymy, aż nie będzie surowa. Następnie dodajemy ja do rosołu, doprawiamy i gotujemy następne pół godziny. Na 15 minut przed końcem gotowania dodajemy przecedzony zielony groszek. Zupę podajemy z makaronem i pokrojoną w cienkie plasterki marchewką z rosołu.

Smacznego! :)



środa, 28 sierpnia 2013

Ostatnie podrygi lata



Kocham ciepłe miesiące. Wiecznie mi zimno, a w upały odżywam. Ponadto bogactwo owoców i warzyw jest bardzo inspirujące! Na koniec lata zrobiłam kakaowe muffinki ze śliwkami i mirabelkami. Wyszły boskie – prawie tak boskie jak Boski Marian, który uwielbia wszystkie moje muffinki :) A oprócz owoców w babeczkach znalazła się nutella- czego chcieć więcej! Polecam!

SKŁADNIKI (na około 16-18 muffinek na bogato)

½ małego słoika nutelli
6 mirabelek

6 śliwek
2 ½ szklanki mąki
5 łyżek kakao
3 łyżeczki proszku do pieczenia
Szczypta soli
1/3 szklanki  cukru
3 łyżki cukru migdałowego
4 łyżki rozpuszczonej i ostygniętej margaryny
1 szklanka mleka
2 jajka

Owoce myjemy i kroimy w ćwiartki. Suche składniki łączymy ze sobą w jednej misce, w drugiej mokre składniki. Następnie wlewamy mokre składniki do suchych, dodajemy owoce, a następnie mieszamy aż wszystko nabierze jednolitej masy. Wkładamy do foremek na muffinki najpierw łyżkę ciasta, potem łyżeczkę nutelli i znów łyżkę ciasta. Całość pieczemy około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Muffinki można dodatkowo posypać cukrem pudrem.


Smacznego! :)


sobota, 17 sierpnia 2013

Poproszę dokładkę!


Są takie chwile, kiedy człowiek jest naprawdę szczęśliwy. Do takich moich chwil należą momenty, gdy bliscy próbując moich potraw proszą o jeszcze. Kilka tygodni temu sięgnęłam po klasykę i zrobiłam ruskie pierogi. Wybrałam właśnie te pierogi, bo Boski Marian nie miał okazji do tej pory ich spróbować. Ja natomiast absolutnie je uwielbiam, więc zakasałam rękawy i zrobiłam ich jakieś 80. Jak zwykle u mnie (z mącznymi obiadami) z estetyką nie było najlepiej, ale smak był rewelacyjny. Potwierdził do Boski Marian prosząc o dokładkę. A oprócz dokładki, dostał jeszcze pudełko moich pierożków do pracy. To były moje pierwsze pierogi w życiu. Oprócz intuicji, korzystałam z rad mamy i książki kucharskiej wydawnictwa Warta (przepis  na ciasto – „ciasto pierogowe wykwintne”). Dużo z tym roboty, ale dla tych zachwytów Boskiego było warto :) Polecam!


SKŁADNIKI (około 80-90 pierogów)

Farsz  (możecie dobrać składniki wedle uznania – ja wolę dawać więcej sera, ale to już zależy od Was. Ja robiłam farsz mocno „na czuja” ;))

8-10 sporych ziemniaków (ugotowanych, najlepiej dzień wcześniej)
50-75 dag sera twarogowego półtłustego
1- 2 cebule
Sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Ciasto

25-30 dag mąki
1 żółtko
1 łyżka masła
½ szklanki wody (przegotowanej, ale nie gorącej)
Sól

Najpierw zajmujemy się farszem. Mielimy ziemniaki oraz twaróg. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę i szklimy na patelni. Dodajemy ją do ziemniaków i twarogu, mieszamy i doprawiamy całość.

Następnie zabieramy się za przygotowanie ciasta. Do mąki dodajemy masło, żółtko oraz sól i rozrabiamy za pomocą noża, dodając stopniowo wodę aż do połączenia składników. Kolejno zagniatamy ciasto i wydzielamy jego cześć do rozwałkowania i ulepienia pierwszej partii pierożków. Resztę ciasta przykrywamy miseczką, ponieważ ma tendencje do wysychania. Jest podobno wiele sposóbów na robienie pierogów.

Ja rozwałkowywałam ciasto, robiłam w nim okręgi za pomocą szerokiej szklanki, nakładałam łyżkę farszu i za pomocą maszynki formowałam pierogi. Następnie gotujemy pierogi we wrzącej, osolonej wodzie z odrobiną oleju. Należy wrzucać ich tyle za jednym razem, żeby swobodnie pływały, bo mogą się posklejać. Gotujemy aż do wypłynięcia i czekamy chwilkę (około 1 minuty). Można podawać prosto z wody, lub obsmażyć je potem na patelni z odrobiną tłuszczu.


Smacznego! :)


środa, 31 lipca 2013

Tort na niewymawialną okazję


Niedawny czas temu przypadał dzień, którego do pewnego momentu mojego życia zawsze nie mogłam się doczekać. Czasy się zmieniają i… czas odgrywa w tym dużą rolę. Na szczęście jest Boski Marian i są wspaniali przyjaciele, którzy sprawiają, że ten dzień robi się dosyć przyjemny. Na tę niewymawialna okazję upiekłam tort kakaowo-malinowy. Użyłam tradycyjnego przepisu na biszkopt i dodałam do niego kakao. Krem na wierzchu tortu był również już przeze mnie testowany, tyle że znów z kakaowym przytupem. Nowością był krem w środku tortu, na który podaję przepis poniżej. A tak w ogóle, to myślę, że torty wymyślono jako nagrodę pocieszenia na tego typu niewymawialne okazje.
  
SKŁADNIKI

1 ½ szklanki malin
3 jajka
½ szklanki cukru
100g masła
1 łyżka maki ziemniaczanej

Maliny blenderujemy. Jajka ubijamy z cukrem. Gdy już będą jednolitą masą dodajemy stopniowo masło, mąkę ziemniaczaną i przygotowane maliny. Całość podgrzewamy na wolnym ogniu ciągle mieszając, aż masa zgęstnieje. Krem przypomina konsystencją budyń i jest dosyć kwaskowaty, co świetnie przełamało smak słodkiego kremu, którym pokryty był tort z wierzchu. Całość ozdobiłam świeżymi malinami.

Smacznego! :)

czwartek, 11 lipca 2013

Imieninkowo i konkursowo


Niedawno mój tata obchodził imieniny. Z tej okazji upiekłam pyszny tort z cytrynowym kremem, oblany czekoladą. Znacie już mój przepis na biszkopt, a jako krem wykorzystał nadzienie, które zwykle wykorzystuje do tartycytrynowej. Oprócz tego rozpuściłam gorzką czekoladę, polałam całe ciasto, ułożyłam na nim truskawki i dostawiłam na noc do lodówki do ostygnięcia. To świetna kompozycja, polecam! Truskawki, czekolada – czy Boski Marian lubi coś bardziej niż to połączenie? Myślę, że tylko mnie ;)


PS Są wśród Was jakieś gotujące biegaczki? :) mam dla Was świetną informacje! Możecie wygrać KARNET do ekskluzywnego klubu fitness w centrum Warszawy! Wystarczy opisać swoją ulubioną trasę do biegania w Warszawie. Szczegóły znajdziecie na FB Elite Zone. Zachęcam wysportowane kucharki do wzięcia udziału :) Powodzenia!

wtorek, 25 czerwca 2013

Brokułowe szaleństwo



Szaleję na punkcie wszystkiego co zielone – brokuły, szpinak (jak mogłam go kiedyś nie lubić?!), sałata, ogórki gruntowe... Nawet szczypiorek jest kozacki ;) Tak jak wiele Polek oszalałam również na punkcie treningów Ewy Chodakowskiej. To szaleństwo sprawiło, że nieźle się spaliłam w ubiegły weekend na otwartym treningu na Polach Mokotowskicj ulubionym i moim też kiedyś będzie – podczas gdy ja próbuję złapać oddech, oblewają mnie siódme poty i nawet nie mam siły z nią dyskutować ;) Rodzice widząc moją nadzwyczajną (jak na mnie) fascynację sportem i chcąc mnie w tym wspierać, kupili mi jej książkę: Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską. Ku mojemu zadowoleniu, największą część tekstową książki zajmują świetne przepisy na pożywne i zdrowe dania! Poniżej przedstawiam jeden z nich, zmodyfikowany przeze mnie,
na krem z brokułów. Zupka wyszła naprawdę rewelacyjna i polecam ją nie tylko dbającym o linię, bo jest po prostu pyszna :) 

SKŁADNIKI
1 spory brokuł
2 marchewki
1 pietruszka
½ selera
1 ziemniaki
2 ząbki czosnku
½ cebuli
Przyprawy: Sól, pieprz biały, świeża bazylia, odrobina cukru
Opcjonalnie: śmietana 18%

W jednym garczku gotujemy róże brokułów (wkładamy je do wrzącej, lekko posłodzonej wody), w drugim resztę warzyw. Oczywiście w zależności od tego jak dużą ilością wody zalejesz warzywa, taka będzie gęstość zupy. Po zmięknięciu wszystkich składników, dodajemy brokuły do reszty warzyw, doprawiamy wedle uznania. Następnie blenderujemy całość i gotujemy jeszcze około 10 minut na małym ogniu. Ja podałam swój krem z łyżeczka gęstej śmietany i listkiem bazylii. Podałam ją tez z grzanką z parmezanem i bazylią. Według oryginalnego przepisu, zupę można podać z prażonymi migdałami – na pewno jest równie pyszna!


PS Myślę, że Boski Marian jest nie tylko zadowolony z potraw, które przyrządzam z tej książki, ale także i z efektów treningu z Ewą ;)

sobota, 15 czerwca 2013

Nie marnuj buraczków


Ostatnio nie mam czasu na prowadzenie am nie wyrzucać buraczków, tylko jakoś je wykorzystać. Zrobiłam lekką sałatkę z buraczkami i serem feta. Była przepyszna! Boski Marian też dostał swoją „działkę” i mógł przekąsić ją w pracy, z czego był bardzo kontenty. Sałatka jest prosta w przygotowaniu i bardzo smaczna. Stąd apel w temacie posta – nie marnujcie buraczków po ugotowaniu barszczu :) Ta sałatka jest znakomita, dlatego ja już nigdy więcej ich nie wyrzucę! :)

SKŁADNIKI
 3 spore, ugotowane buraczki
1 duża cebula
2 ogórki kiszone
½ opakowania sera fety
Mix sałat
2 łyżki nasion dyni
¼ główki sałaty lodowej
Dressing: 3 łyżki oliwy z oliwek, 1 łyżeczka soku z cytryny, 1 łyżeczka miodu i 1 jedna łyżeczka musztardy, 1 łyżeczka przegotowanej wody.


Buraczki, cebulę i ogórek kroimy w drobną kostk Dodajemy do miksu sałat i pokrojonej sałaty lodowej. Nasiona dyni prażymy na patelni i dorzucamy do sałatki. Następnie rozdrabniamy ser feta i dodajemy do reszty produktów. Przygotowujemy dressing mieszając wszystkie składniki, wlewamy go do sałatki i mieszamy. Już gotowe!

Smacznego! :)

sobota, 18 maja 2013

Chrupiące grzanki



Niedawno na kolację przyrządziłam przepyszne
grzanki z warzywami i z serem Feta. Boski Marian w natłoku obowiązków nie mógł przybyć na tę kolację. Jak tylko dowiedział się co szykuję, prosił żebym obiecała, że dla niego też zrobię kiedyś takie grzanki :) Obietnicy dotrzymam, bez obaw. Tym bardziej, że grzanki wyszły naprawdę przepysznie. To była lekka i smaczna kolacja – obowiązkowo do powtórzenia! Polecam :)

SKŁADNIKI
Chleb tostowy graham
Masło
Wędlina – taka, jaką lubisz, ja wykorzystałam chudą szynkę i wędlinę z indyka
Ser feta
½ Cukinii żółtej
1 pomidor
½ papryki czerwonej
Drobny szczypiorek
Pieprz
Oliwa z oliwek
Majeranek



Smarujemy chleb tostowy odrobiną masła, kładziemy wędlinę i wstawiamy do piekarnika na 15 minut, nagrzanego do 120 stopni. W tym czasie cukinie obieramy i kroimy w cienkie plasterki. Obsmażamy ją (bez tłuszczu) na patelni, posypujemy majerankiem. Podobnie postępujemy z pomidorem i papryką. Ser rozdrabniamy na drobne kawałki i pieprzymy. Szczypiorek drobno kroimy i mieszamy z odrobiną oliwy z oliwek. Na grzanki wykładamy obsmażone warzywa (cukinia, pomidor, papryka) i pieczemy jeszcze około 5 minut. Następnie posypujemy je popieprzonym serem Feta i szczypiorkiem. Smakują genialnie zarówno na ciepło jak i ostygnięte!

Smacznego! :)

PS Chleb tostowy wycięłam szeroka szklanką, tak żeby powstały okrągłe grzaneczki.


poniedziałek, 13 maja 2013

Zdrowy deser na zaraz





Na pobliskim bazarku jest już naprawdę pięknie. Świeże owoce i warzywa kuszą, żeby zamknąć się na cały dzień w kuchni tworzyć pyszne i zdrowe potrawy! Niestety ostatnio mam bardzo dużo na głowie i musze jeszcze z tym szaleństwem poczekać na wolniejsze dni. Przyrządzam głównie dawno sprawdzone i szybkie dania. Dzisiaj miałam dosłownie chwilkę, żeby zrobić mnie i mamie deser. Postanowiłam więc wykorzystać owoce, które miałam w domu i zrobić szybki jogurtowy koktajl truskawkowo-bananowy. Równocześnie przypomniałam sobie, że obiecałam podzielić się przepisem na przyrządzanie koktajlów z naszym przyjacielem (Boskiego Mariana i moim) – Kubą. Dlatego poniżej prosty przepis na szybki, zdrowy i pyszny deser w postaci koktajlu, ze specjalną dedykacją dla Jakuba :) Polecam!



SKŁADNIKI (3 szklanki koktajlu)
1 banan
12 sporych truskawek
160 ml jogurtu naturalnego
300 ml jogurtu pitnego truskawkowego
1 szczypta cynamonu
Opcjonalnie lody  waniliowe


Truskawki myjemy i odrywamy zielone ogonki. Kroimy na ćwiartki i wrzucamy do blendera. Obieramy banana, kroimy go na trzy części i dodajemy do truskawek. Następnie dolewamy jogurty i wsypujemy cynamon. Wszystko blenderujemy aż składniki będą jednolitą masą (to trwa naprawdę chwilę). Dla tych co nie są na diecie, polecam na wierzch gałkę lodów waniliowych!

Smacznego! :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Prosta i zdrowa zielona zupka


To, że jest coraz cieplej z jednej strony cieszy, a z drugiej wpędza w popłoch większość znanych mi kobiet. Coraz wyższe temperatury wiążą się z tym, że wkładamy na siebie coraz mniej, przez co wszystkie ewentualne mankamenty witają się ze słońcem i wszystkimi wokół. Pod wpływem otaczającej mnie plagi diet i morderczych ćwiczeń, nie pozostaję pod tym względem w tyle ;) Efekty są raczej mizerne, a Boski Marian ma już dosyć mojego narzekania, gdy jem bezsmakowe zupy w proszku i tego typu wynalazki. Dlatego dzisiaj dzielę się z wami bardzo szybką w przygotowaniu, tanią, zdrową i przede wszystkim smaczną zupką z zielonego groszku. Smakuje nie tylko tym na diecie :) Polecam!



SKŁADNIKI (na jeden duży gar zupy)
1 opakowanie mrożonego groszku
1 opakowanie mrożonej włoszczyzny w paskach (możecie też użyć do tego świeżych warzyw, ale ja podaję wersje błyskawiczną :))
1 kostka rosołowa
1 ziemniak
3 liście laurowe
Przyprawy (Sól, pieprz, czerwona papryka, kminek, majeranek, lubczyk)
2 gałązki natki pietruszki
3 łyżki śmietany 18%
1 łyżka mąki
Opcjonalnie: 3 kromki chleba tostowego i 15-25 dag sera topionego

Do dużego garnka wrzucamy obie mrożonki, obranego ziemniaka, natkę pietruszki i kostkę rosołową. Zalewamy wodą do połowy garnka, lub więcej – w zależności czy chcemy uzyskać zupę krem (wtedy mniej wody) czy trochę mniej gęstą. Dodajemy liście laurowe i przyprawy. Gotujemy do miękkości warzyw. Następnie blenderujemy zupę i z powrotem gotujemy na wolnym ogniu. W miseczce mieszamy śmietanę, mąkę i odrobinę zupy. Następnie dodajemy to do garczka i czekamy aż się lekko zagotuje. I gotowe :)

Ci mniej dbający o linię, mogą do tego zrobić grzanki z serowym przytupem. Dzień wcześniej rozpuszczamy serek topiony i wstawiamy garczek do lodówki. Przed podaniem chleb tostowy kroimy w kosteczkę i chwilę podgrzewamy na patelni bez tłuszczu. Dodajemy go do zimnego serka i mieszamy grzanki. Posypujemy nimi wierzch zupki.

Smacznego! :)



czwartek, 18 kwietnia 2013

Wielka cisza


Musicie mi wybaczyć, ale jestem na diecie i staram się nie spędzać za dużo czasu w kuchni :) To jest wynikiem braku nowych wpisów. Lecz kto teraz nie jest na diecie?! Słoneczko przygrzało i absolutnie wszystkie kobiety wariują :) Bez obawy, lada moment pojawią na moim bazarku świeże warzywa i na pewno przyrządzę coś nowego (niskokalorycznego...) i się podzielę przepisem. Tymczasem łączę się w bólu ze wszystkimi liczącymi kalorie. A tak na marginesie – to niesamowite (biorąc pod uwagę mój niedostatek wiedzy w dziedzinie matematyki) że jeśli chodzi o liczenie kalorii śmigam, że aż tylko ;)

sobota, 30 marca 2013

Jajko w centrum uwagi


Ponieważ to jajka są motywem przewodnim Wielkanocy, dzielę się dziś z Wami lekko zmodyfikowanym przepisem z wiekowej i wielokrotnie już wspominanej przeze mnie Książki kucharskiej Zofii Zawistowskiej. Przygotowałam na tę Wielkanoc zapiekane jajka nadziewane rybą wędzoną. Są znakomite zarówno na ciepło, jak i na zimno. Mogą być świetną przystawką na świątecznym obiedzie lub oryginalnym elementem jutrzejszego śniadania.


Boski Marian i ja życzymy Wam smacznego jajka i samych udanych dań, nie tylko wielkanocnych :)


SKŁADNIKI 
9 jajek, 1 białko1 wędzony pikling
1 cebula
1 łyżka koncentratu pomidorowego
15 dag sera żółtego
2 łyżki śmietany
Szczypiorek (drobny)
Sól, pieprz, czerwona papryka
Olej do smażenia
Jajka gotujemy na twardo, obieramy i przepoławiamy. Wyjmujemy z nich żółtka. Cebulę kroimy w kosteczkę i szklimy na patelni z niewielką ilością oleju. Następnie dodajemy do niej koncentrat pomidorowy i mieszamy. Dodajemy składniki z patelni do żółtek. Rybę obieramy i dokładnie wyjmujemy z  niej ości. Kawałki oczyszczonej ryby dorzucamy do naczynia z żółtkami i cebulą. Wszystko razem blenderujemy. Białko ubijamy, dodajemy do rybnej masy i mieszamy. Wykładamy powstałą w ten sposób pastę na przekrojone jajka. Jajeczne łódeczki układamy w naczyniu żaroodpornym, wysmarowanym śmietaną. Następnie posypujemy drobno startym serem i posiekanym szczypiorkiem. Zapiekamy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopniu około 30 minut – aż nadzienie się lekko zarumieni. 


 Smacznego! :)

sobota, 23 marca 2013

Swojska zapiekanka


Prezentowany poniżej przepis cieszył się entuzjastyczną akceptacją ze strony Boskiego Mariana i mojego Taty. Jest to prosta, tania i wydajna zapiekanka ziemniaczana ze swojskim przytupem. Ten swojski przytup zapewnia kiełbaska i cebulka. Robi się ją szybko i jest bardzo smaczna. Nadaje się również na lunch do pracy – co z nieskrywaną radością przetestował w zeszłym tygodniu Boski Marian. Serdecznie polecam!

SKŁADNIKI (na brytfankę zapiekanki)
1 kg ziemniaków
3 cebule
1 kiełbasa
1 opakowanie mrożonej fasolki szparagowej
1 opakowanie sproszkowanego, gotowego sosu cebulowego lub myśliwskiego
3 pałeczki kurczaka
30 dag sera żółtego
2 ząbki czosnku
Sól, pieprz
Oliwa z oliwek

Ziemniaki obieramy i kroimy w talarki. Gotujemy je w osolonej wodzie aż lekko zmiękną. Gotujemy też fasolkę szparagowa do miękkości, również w osolonej wodzie. Cebulę kroimy w pół-talarki i szklimy razem z czosnkiem na oliwie. Dodajemy do niej pokrojoną w ćwiartki kiełbasę. Z ugotowanych pałeczek zdejmujemy skórę i oddzielamy mięso od kości – ja wykorzystałam to tego mięso, na którym dnia poprzedniego ugotowałam zupę kalafiorową. Sos sporządzamy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Do brytfanki lub naczynia żaroodpornego  wrzucamy ziemniaki, mięsa, fasolkę i cebulę z czosnkiem. Pieprzymy wszystko, mieszamy i zalewamy sosem. Następnie obsypujemy całość startym żółtym serem i pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni około 40-50 minut.

Smacznego :)

wtorek, 19 marca 2013

Błyskawicznie, ciepło i zdrowo


Chyba nie doczekamy się tej wiosny. Już mnie dręczą wizje Wielkanocy w śnieżnych zaspach. Dlatego też, w zeszłym tygodniu, ugotowałam rozgrzewającą zupę. Nie mam ostatnio zbyt wiele czasu, więc przygotowała wersję błyskawiczną zupy kalafiorowej, ale naprawdę przepyszną! Boski Marian był bardzo ucieszony, gdy po powrocie z pracy czekał na niego gar ciepłej zupy. Współlokatorzy Boskiego – Robson i Paweł – również nie pogardzili tym daniem ;) Polecam wszystkim zmarzniętym – oby do wiosny!

SKŁADNIKI (1 gar zupy - około 6 porcji)
4 pałeczki kurczaka
Mrożonka z kalafiora (ja wybrałam firmy Hortex)
1 por
½ kg ziemniaków
½ szklanki śmietany 18%
1 łyżeczka mąki
Sól, pieprz, liście laurowe, ziele angielskie, ostra papryka
Opcjonalnie – koperek
Odrobina oliwy

Gotujemy na małym ogniu pałeczki kurczaka. Ściągamy szlam, dodajemy sól, liście laurowe, ziele angielskie i dalej gotujemy. Na patelni rozgrzewamy oliwę i szklimy pokrojony w talarki por. Dodajemy go do zupy, a także mrożony kalafior. Ziemniaki kroimy w kosteczkę i również dorzucamy do zupy. Czekamy, aż wszystko się zagotuje do miękkości, doprawiamy wedle uznania, a następnie zabielamy odrobiną mąki i śmietany. Gotujemy jeszcze około 15 minut. Można dodać posiekany koperek. Podajemy na ciepło. 

Smacznego! :)



niedziela, 24 lutego 2013

Chleb pracą nabyty, bywa smaczny i syty


Ostatnio mam bardzo pracowity okres, ale nie potrafię w ogóle nie pichcić! To jedne z najprzyjemniejszych momentów mojego życia., nie mogę sobie tego zupełnie odmówić. A frazeologizm umieszczony w temacie odnosi się też do moich ostatnich poczynań kuchennych, czyli pieczenia chleba. Ponadto nieźle się człowiek napracuje zagniatając to ciasto, więc tytuł jeszcze bardziej trafny :) Poniżej prezentuje Wam chleb pszenny z siemieniem lnianym i ziarnami słonecznika. Przepis jest oparty na przepisie pani Agnieszki, koleżanki z pracy mojej mamy. Od niej też dostałam zaczyn, co zmusiło mnie do większej regularności w robieniu swojego pieczywa, za co ogromnie dziękuję! Polecam chlebek – ma chrupiącą skórkę i delikatny środek. Jest dobry nie tylko w dniu upieczenia. Boski Marian zajadał się, że aż tylko :)

SKŁADNIKI (na jedną dużą lub dwie mniejsze keksówki)
1 kg mąki pszennej + 1 szklanka mąki pszennej
1/5 kostki drożdży
½ szklanki siemienia lnianego
½ szklanki pestek dyni
3 łyżki prażonej cebuli
3 łyżeczki cukru
3 łyżeczki soli
3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
3 szklanki wody (0,75 l) + 1 szklanka
Zaczyn

W misce mieszamy mąkę, siemię lnianie, ziarna słonecznika, prażoną cebulę, cukier, sól i mąkę ziemniaczaną. Dodajemy drożdże rozpuszczone w małej ilości wody. Do zaczynu dodajemy 1 szklankę wody i 1 szklankę mąki. Do miski dodajemy przygotowany tak zaczyn, resztę wody, mieszamy i zagniatamy (odkładamy do słoiczka 3 łyżki ciasta, do zrobienia zaczynu następnym razem – pozostawiamy na godzinę w temperaturze pokojowej, a następnie możemy przechowywać w lodówce około tygodnia). Przekładamy ciasto do brytfanki wysmarowanej olejem i zostawiamy na około godzinę, aż podwoi swoją objętość. Kolejno pieczemy około godziny w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Smacznego! :)