poniedziałek, 9 maja 2011

Cytrynowa tarta na wiosnę


Ciepło mi uderza do głowy. Nie wyrabiam z nauką, za pisanie pracy rocznej nawet się nie wzięłam (termin do piątku;)) a mnie rozsadza wiosenna energia i szczęście! Wczorajszy spacer z Boskim Marianem i stokrotki były bajeczne. Wszystko w moim wszechświecie pięknieje o tej porze roku. No może oprócz wiedzy, ale nie ważne. Ważne, że Maciek, synek Kasi i Artura, mówi już „tata”! Dlatego z dedykacją dla wspaniałych rodziców i ich pociechy przedstawiam bardzo wiosenną, orzeźwiającą tartę cytrynową. Na życzenie mamy przegrzebałam internet i skonstruowałam przepis na to pyszne ciasto. Jest zbliżony do przepisu znalezionego na kotlet.tv. Mamie sprawiłam ogromną radochę tą tartą, a Boskiemu Marianowi podobno przypomniałam smak dzieciństwa. Polecam.

SKŁADNIKI (na średniej wielkości tortownicę lub blachę)

1 ¼ szklanki mąki

½ szklanki cukru

¾ szklanki cukru pudru

Opakowanie cukru waniliowego

Szczypta soli

4 jajka i 3 białka

Sok z 2 cytryn

170 g masła

2 łyżki mąki ziemniaczanej

Najpierw robimy kruche ciasto. Wysypujemy na stolnice mąkę, ¼ szklanki cukru pudru, cukier waniliowy, szczyptę soli. Siekamy a następnie zagniatamy te składniki z 70g masła i z jednym jajkiem. Formujemy kulę i odstawiamy do lodówki na pół godziny.

Po odczekaniu aż ciasto będzie mniej klejące rozwałkowujemy ej na stolnicy i wykładamy blachę pokrytą masłem i posypaną bułką tartą. Ciasto nakłuwamy widelcem i pieczemy około 15 minut w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Kolejno zabieramy się za przyrządzenie masy cytrynowej. Całe 3 jajka miksujemy z połowa szklanki cukru. Ciągle miksując dodajemy wyciśnięty ok. z cytryn, 100 g masła i 1 łyżkę mąki ziemniaczanej. Podgrzewamy masę na małym ogniu ciągle mieszając aż zgęstnieje (konsystencja będzie przypominać budyń). Wtedy wykładamy ją na ostygnięty, gotowy spód ciasta. Następnie ubijamy 3 białka z połowa szklanki cukru pudru aż będą sztywne. Mieszamy delikatnie z dwoma łyżeczkami mąki ziemniaczanej i rozkładamy delikatnie na masie cytrynowej. Wstawiamy na kolejne 15 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni (aż białka z wierzchu zbrązowieją).

Smacznego! :)

poniedziałek, 2 maja 2011

Cafe latte bez maszynki


Ja, a moja mama jeszcze bardziej, jesteśmy absolutnymi kawoszkami. Nie posiadamy jednak ekspresu do kawy. Mimo to nie dałam za wygraną i udało mi się zrobić idealne cafe latte bez skomplikowanych przyrządów. Już obiecałam Boskiemu Marianowi, że zrobimy sobie dziś kawową ucztę :)

SKŁADNIKI (2 dwie kawy)

½ szklanki mleka

¼ szklanki śmietany 30%

Dwie filiżanki espresso

Dodatki: cukier, cukier waniliowy lub cynamon.

Mleko ze śmietanką i cukrem bądź innymi dodatkami podgrzewamy na małym ogniu energicznie mieszając trzepaczką. Gdy będzie już spienione wlewamy do przezroczystych szklanek lub kubeczków (około 2/3 naczynia). Następnie, powoli, po ściance szklanki bądź kubeczka wlewamy do mleka świeżo zaparzoną filiżankę espresso (czyli mocna, intensywna kawa, najlepiej prawdziwa- choć od biedy można przygotować bardzo mocny wywar z kawy rozpuszczalnej). Na dole szklanki powinno mleko, po środku powinien znaleźć się brązowy pasek kawy a na samej górze lekka, mleczna pianka. Można posypać czekoladą lub ozdobić dodatkowo bita śmietaną.

Smacznego :)