niedziela, 25 października 2009

Smak z dzieciństwa


Jestem jedynaczką, ale jako dziecko miałam szczęście mieszkać w bloku pod inną jedynaczką, młodszą ode mnie o 2 lata. Całymi dniami bawiłyśmy się razem. Nawiasem mówiąc, zawsze byłam starsza i czułam się trochę jej mentorką, więc od jakiegoś czasu, gdy ją spotykam jestem zawsze zaskoczona, że wyrosła już na kobietę- zresztą bardzo ładną i pewną siebie. Jednym z moich smaków dzieciństwa jest murzynek jej mamy. 

Wczorajszego wieczoru Boski Marian i ja byliśmy umówieni na spotkanie z naszą ulubioną, zaprzyjaźnioną para- Kasią i Arturem. W związku z tym postanowiłam upiec murzynka. Mimo wielu obaw- wyszedł znakomity. Najwspanialsze jest to, że Boski Marian kosztując mój wypiek powiedział: „Jak u mamy! Moja mama takiego piekła jak byłem mały”. Jego opowieść o wyjadaniu masy palcem, gdy był maluchem jest warta każdej ceny! Murzynek był wspaniałym pomysłem, bo przywołał nie tylko we mnie miłe wspomnienia i smaki. 

Przepis od Pani Brzesi- koleżanki mamy z pracy :)


SKŁADNIKI
200 g margaryna Kasia
250 g cukru
Cukier waniliowy
1/3 szklanki oleju
1/3 szklanki wody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 szklanki mąki
5 jaj
3 łyżki kakao

Kasia, olej, woda, cukier, kakao podgrzewamy w większym rondelku na jednolitą masę (nie można doprowadzić do gotowania). Studzimy masę. Do ostudzonej masy dodajemy pojedynczo żółtka i miksujemy. Następnie dosypujemy porcjami mąkę z proszkiem do pieczenia a na koniec ubitą pianę z białek. Wkładamy do nagrzanego piekarnika do 160stopni na 50 minut. Ostudzone ciatso posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!

PS. Podobno można tez upiec to ciasto z połówkami śliwek ale wtedy łatwiej o zakalec gdy owoce puszcza za dużo soku :)




środa, 21 października 2009

Słodki poranek dla Niego


Studia pochłonęły mój wolny czas. Na szczęście wyhamowałam i wracam do przyjemności jaką jest dla mnie gotowanie. Mam nadzieję, że moje gotowanie sprawia też przyjemność Boskiemu Marianowi. Dzisiaj skoro świt postanowiłam zrobić mu słodką niespodziankę w postaci cynamonowych muffinków z jabłkiem. To moje pierwsze muffinki, zrobione w foremkach do kruchych babeczek. Jestem z tego wypieku całkiem dumna :) Podaję poniżej przepis na 8 niewielkich muffinków, który jest zbiorem zmodyfikowanych przeze mnie przepisów z różnych stron internetowych.

SKŁADNIKI: tanie jak barszcz

1 spore jabłko

¾ szklanki mąki

2 łyżeczki proszku do pieczenia

Szczypta soli

1 górkowata łyżeczka cynamonu (wedle uznania mniej lub więcej)

3 łyżeczki cukru migdałowego

¼ szklanki cukru

1 małe jajko

1/3 szklanki mleka

2 duże łyżki rozpuszczonego masła

Smarujemy formę do muffinek masłem. Jeśli nie posiadacie specjalnej formy tak jak ja, posypcie dodatkowo foremki bułką tartą. Mieszamy w jednej misce suche składniki (mąka, cukier, cynamon, sól, proszek do pieczenia, cukier migdałowy). Następnie mieszamy w drugiej miseczce jajko, mleko i rozpuszczone masło. Do miseczki z suchymi składnikami wlewamy mokre oraz pokrojone w kosteczkę jabłko i wszytko mieszamy. Przekładamy masę do formy i wkładamy muffinki do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni na około pół godziny.

Smacznego! :)

sobota, 3 października 2009

jesienna chandra






Dzisiejsze popołudnie było pochmurne i zimne. Tak bardzo pochmurne i zimne, że odpuściłam ambitne postanowienie wyjścia do czytelni. Wzorową studentką, ucząca się na bieżąco, byłam więc… aż do dzisiaj. W takie pochmurne, ciemne i zimne popołudnia nie mam żadnych ambicji. W ramach zapuszczania sadełka przed zimą (może być jeszcze zimniej?!) i poprawy wisielczego humoru upiekłam ciasto drożdżowe z gruszką i kruszonką z genialnego bloga Liski. Ciasto wyszło przepyszne! Nie zastąpiło mi, co prawda Boskiego Mariana, (którego brak fizycznej obecności sprawia, że jest mi jeszcze zimniej) ale bardzo umiliło ten wieczór. Poza tym uwielbiam drożdżowe wypieki. Nic nie budzi we mnie takiej dumy, jak ciasto drożdżowe, które ciągle mnie zaskakuje tym, że chce mi rosnąć! :) Polecam.

SKŁADNIKI: tanie jak barszcz

40 g świeżych drożdży
250 ml letniego mleka
120 g cukru
1 cukier waniliowy
100 g masła, roztopionego
1 jajko
szczypta soli
500 g mąki pszennej
1 gruszka średniej wielkości, obrana i pokrojone w plasterki (Liska użyła dwóch)

Drożdże mieszamy z łyżeczką cukru i 100 ml mleka. Odstawiamy na 15 minut aż "ruszą". Resztę mleka mieszamy z roztopionym masłem. Cukier, mąkę, sól, cukier waniliowy wsypujemy do miski. Wlewamy ostrożnie mleko z masłem i drożdże mieszając, dodajemy jajko. Lekko mieszamy, a następnie mikserem z końcówką do ciats drożdżowych wyrabiamy ciasto przez około 10-15 minut na średnich obrotach. Przelewamy ciasto do miseczki, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrastania na 1-2 godz. Wyrośnięte ciasto przekładamy do formy wyłożonej papierem. Wierzch delikatnie smarujemy oliwą/olejem/topionym masłem. Przykrawamy folią spożywczą i odstawić do wyrastania na ok. godzinę - ciasto powinno wypełnić formę. Na wierzchu układamy plasterki gruszki, posypujemy kruszonką (np. 100g mąki+50g cukru+50g masła+ szczypta soli i mieszamy w miseczce najlepiej ręcznie, aż zrobią się sypkie grudki; jeśli znacie inne przepisy na kruszonkę to wszystko jedno, którego użyjecie :)).Wkładamy ciasto do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 30-40 minut.


Smacznego! :)

ps. jesienne zdjęcie by R. Świątkowski, jesień 2008- chyba 2008 ;)